Tytuł pozycji:
Life shrouded in sleep
Kiedy czytałem kolejne wiersze z najnowszego tomu Czesława Miłosza, "stanął mi w głowie" i nie chciał się "ruszyć ani w prawo, ani w lewo" tytuł zbioru innego Poety - Epilog burzy. Stał i stał, więc zacząłem się zastanawiać, skąd te nieoczekiwane odwiedziny. Nie zadziałał tu automatyzm skojarzenia - sędziwi mędrcy rozpamiętują swój los, zamykają rachunki, mierzą się ze śmiercią - bo przecież inaczej niż autor Epilogu... Miłosz już od lat 70. spisywał swe Confessiones. Może to dialog, jaki w tomikach prowadzą ze sobą Poeci, przyniósł ze sobą natrętnego gościa? Słowa Herberta z Brewiarza o przeprosinach i zadośćuczynieniu zapewne odnoszą się także do pojednania między przyjaciółmi. Bez wątpienia fraza "W mieście kresowym do którego nie wrócę / jest taki skrzydlaty kamień lekki i ogromny..." z Miasta jest echem W mojej ojczyźnie Miłosza. W To z kolei Herbert przywoływany jest bezpośrednio - w O poezji, z powodu telefonów po śmierci Herberta (słychać tu echa Epilogu...) i - jak można się domyślać - w Na śmierć poety. A jednak nie do Herberta jedynie kierują się moje myśli, bo za tytułem jego pożegnalnego tomiku kryje się oczywista aluzja i to ona prowadzi na trop wiodący do To. Słowa, które "stanęły mi w głowie", należałoby zapisać inaczej: epilog Burzy.